
„Państwowa Komisja Wyborcza wyraża w związku z powyższym opinię, że rozpowszechnianie materiałów zawierających wezwanie do uczestnictwa w referendum stanowi prowadzenie kampanii referendalnej. Materiały takie powinny zatem nosić oznaczenie, o których mowa w art. 37 ustawy o referendum lokalnym i nie mogą być publikowane na koszt jednostki samorządu terytorialnego”. Według grupy referendalnej zamieszczenie materiałów zachęcających do udziału w referendum opublikowane w Gazecie Ostródzkiej za pieniądze samorządu stanowi złamanie prawa.
W dalszej części odniesiono się do sprawy jaka odbyła się w środę w sądzie w Elblągu. Grupa referendalna zarzuciła autorom strony „Ostróda przeciw referendum” niezgodne z prawdą szkalowanie poprzez sugestie, że paszkwile, które pojawiły się kilka dni temu w Ostródzie są autorstwa grupy referendalnej. Sąd oddalił wniosek ze względów formalnych, wydając jednoczenie opinie, że sugestie te są nieetyczne.

W ocenie burmistrza Ostróda w związku z referendum poniosła straty moralne i duże straty finansowe. „Ostróda jest jak samochód jadący z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Nie ma powodu dla którego w Ostródzie potrzebne było referendum. Nasze społeczeństwo zostało zantagonizowane, ludzie skaczą sobie do oczu z powodu tej inicjatywy.”
Burmistrz odpierał też zarzut publikacji za pieniądze publiczne materiałów referendalnych. Mówił, że zachęca do udziału w referendum, jednak nigdy nie wskazywał na to jak mają głosować. W tych materiałach pojawiały się informacje dementujące nieprawdziwe wiadomości dotyczące pracy urzędu. Pełnomocnik referendum Agnieszka Karłowicz obecna na konferencji wskazała, że burmistrz w myśl przepisów złamał prawo. Według pełnomocnika dokumenty Państwowej Komisji Wyborczej są jasne i oczywiste w tym zakresie. Według niej nie można dyskutować i polemizować z ustawą i decyzją PKW. Burmistrz do końca konferencji odpierał te zarzuty i powiedział, że nie zgadza się z tym, że łamie prawo.