ilustracja, spotkanie w sprawie cypla
Featured

Bez zmian

Używając żargonu wojskowego można powiedzieć, że na froncie bez zmian. Wszystkie strony okopały się na swoich z góry przyjętych pozycjach. Dzisiejsze spotkanie dotyczące cypla zasadniczo niczego nie wniosło do sprawy. Każda ze stron wypowiedziała się, a mieszkańcom ponownie przyjdzie czekać na rozwój wydarzeń. A czas nie działa na ich korzyść.

Starosta jest z mieszkańcami, naczelnik wydziału działa w zgodzie z przepisami, burmistrz czeka na decyzję wojewody, a mieszkańcy z niepewnością patrzą w przyszłość. Niestety przyszłość niekoniecznie maluje się w zielonych barwach.

Zawiódł się ten, kto sądził, że dzisiejsze spotkanie będzie jakimś przełomem. Kolejne spotkanie, te same zapewnienia, te same deklaracje, ta sama niepewność i niezadowolenie artyktułowane przez mieszkańców walczących o przyszłość tego urokliwego miejsca. Wielka szkoda, że zabrakło przedstawiciela inwestora. Szkoda, że nie podjął rękawicy i nie spotkał się z władzami i mieszkańcami. Czy to ostateczne potwierdzenie, że nie zależy mu na dialogu z mieszańcami w tej sprawie? Trudno jednoznacznie przesądzić, lecz brak obecności inwestora nie zwiększa zaufania i nie jest najlepszą drogą do wypracowania akceptowanego przez wszystkie strony kompromisu.

Na dzisiejszym spotkaniu pojawiło się wielu radnych - miejskich i powiatowych. Byli urzędnicy i władze miasta oraz powiatu. Nie zabrakło też mieszkańców.

Starosta Andrzej Wiczkowski na koniec spotkania wspomniał, że zmiana miejscowego planu zagospodarowania miejscowego może pociągnąć za sobą konieczność wypłacenia inwestorowi wielomilionowego odszkodowania.

Nawiązał do tego również burmistrz.

„Pamiętajcie państwo. Ta zmiana planu, możemy zabezpieczyć te środki w budżecie, jeśli radni wyrażą zgodę, ale proszę pamiętać, że to nie jest coś takiego zero-jedynkowego. Teraz możemy mówić o rzędach kosztów odszkodowania, ale pamiętajcie Państwo to jest moja decyzja, ewentualnie przy zgodzie Rady Miejskiej. Konsekwencją mogą być gigantyczne pieniądze. (…) Naszą intencją jakby nie jest to, żeby w ostatecznym rozrachunku zapłacić kilkanaście milionów."